Historia nagrody 2000
"Szczycę się tym, że nie dałem się zmusić do politycznej poprawności, i to nawet tak szacownej instytucji jak Kościół. Nie znaczy to jednak, że moje niepoprawne poglądy były niesłuszne. Były tak słuszne, że aż było to frustrujące" - pisał Stefan Kisielewski na początku 1990 r. Kapituła nagród jego imienia (w ostatnią sobotę obradowała po raz dziewiąty - tym razem w nowej siedzibie "Wprost") już się tak poprawności nie obawia: w normalnym państwie nie jest ona grzechem, lecz przejawem umiaru i filozofii środka. Andrzeja Olechowskiego nagrodzono właśnie za to, że "trafił w środek". Witold Gadomski z kolei "trafia w sedno". Irena Eris została doceniona za "wielkie średnie przedsiębiorstwo". Członkowie jury zapewniają, że jak zwykle starali się myśleć kategoriami Kisiela.
To była najbardziej bezdyskusyjna kandydatura - mówi o Andrzeju Olechowskim, zwycięzcy w kategorii "polityk", Janusz Lewandowski, poseł Unii Wolności, laureat nagrody w 1993 r. - W trakcie wyborów prezydenckich Olechowski pokazał praktyczny "kisielizm". To, czego dokonał, powinno być wzorem dla wszystkich liberałów. Olechowski odniósł ogromny sukces. Pamiętajmy, że w wyborach startował jako "kandydat bez partii" - mówiła po ogłoszeniu wyników Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezes NBP, wyróżniona Nagrodą Kisiela w 1998 r.
Laureat propaguje liberalizm gospodarczy, odkłamując mity myślenia populistycznego - tak do kandydatury Witolda Gadomskiego przekonywała jurorów Hanna Gronkiewicz-Waltz. Warto pamiętać, że zwalczanie populistycznych mitów stanowiło sedno publicystyki Kisiela, a liberalizm gospodarczy propagował on jeszcze w czasach Gomułki. Gadomski też jest zresztą "urodzonym" liberałem: współtworzył Kongres Liberalno-Demokratyczny, był posłem tej partii. Nagroda dla Ireny Eris, która stworzyła jedną z największych i najlepiej rozwijających się firm kosmetycznych w naszym kraju, przypomina o niezachwianej wierze Kisiela w przedsiębiorczość Polaków. Kisielewski twierdził nawet, iż jesteśmy Fenicjanami Europy Wschodniej - pod warunkiem, że państwo będzie się trzymać z dala od gospodarki. Choć postulat ten nie jest jeszcze do końca spełniony, wyniki firmy Ireny Eris zdają się potwierdzać przekonania Stefana Kisielewskiego. W pierwszej połowie tego roku eksport przedsiębiorstwa wzrósł o ponad połowę. Irena Eris będzie teraz - obok Hanny Gronkiewicz-Waltz i Henryki Bochniarz - trzecią kobietą w kapitule.
Nagrody wręczane są od 1990 r. Najpierw przyznawał je sam Stefan Kisielewski, po jego śmierci zwycięzców wybiera
kapituła, w której zasiadają wszyscy wyróżnieni. Każdy z nich ma prawo nominować własnych kandydatów. Decyzja o
przyznaniu nagród zapada w tajnym głosowaniu. W tegorocznych obradach udział wzięło dziewiętnastu spośród 36 żyjących
laureatów. W zeszłym roku odeszły trzy wybitne osoby wyróżnione: Jerzy Waldorff (1990 r.),
Jerzy Giedroyć (1992 r.) i ks. Józef Tischner (1993 r.).
Tegoroczne obrady były burzliwe i nie wszystkich członków kapituły ucieszyły ostateczne wyniki.
Muszę przyznać, że nie wygrał żaden z moich faworytów. Z całym szacunkiem dla Andrzeja Olechowskiego,
typowałem jednak Lecha Kaczyńskiego, który - nie zaangażowany w bieżącą politykę - realizuje strategię zgodną z
oczekiwaniami społecznymi. Żałuję też, że najlepszym przedsiębiorcą nie został Krzysztof Pawłowski. Efektami jego
działalności możemy się pochwalić w świecie. Jego szkoła to przecież fabryka fachowców - mówi Tomasz Wołek, laureat z 1997 r.
Szanuję jednak ten werdykt i gratuluję zwycięzcom.
Członkami kapituły są ludzie o różnych poglądach na życie i orientacjach politycznych.
Mimo to kultura obrad i poszanowanie odmiennych sądów mogłyby być wzorem dla wszystkich gremiów politycznych
- ocenia Jerzy Kisielewski, syn Stefana, zasiadający w jury jako gość honorowy. Kisiel też cenił ludzi,
których poglądów politycznych nie akceptował - pod jednym warunkiem: ich poglądy gospodarcze nie mogły być
sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem.